Podróże

Książki

Uroda

Odkrywam Dubaj - Burj Al Arab i Jumeirah Beach

Od zawsze czekałam na podróż do Dubaju i do dziś nie dowierzam, że to wszystko już za mną! Marzenie się spełniło i chociaż tęsknie za tym miastem od chwili, gdy weszłam na pokład powrotnego samolotu, to cały czas mam przed oczami wszystkie obrazy z tej wyprawy, w których zawsze pojawia się ikona Dubaju - Burj Al Arab.


Tak luksusowy hotel, że może pochwalić się aż 7 gwiazdkami! Pierwszy raz zobaczyłam go, kiedy jechaliśmy wieczorem z lotniska i wtedy pomyślałam: naprawdę istniejesz, nie tylko na zdjęciach! 

W jego sąsiedztwie spędziliśmy większość pierwszego dnia pobytu. Najpierw dokładnie przyjrzałam mu się podczas spaceru - był dokładnie taki, jak sobie wyobrażałam. Co tu dużo mówić, idealny!
Wycieczka do Dubaju

Wycieczka do Dubaju

Potem przyszedł czas na najważniejsze wakacyjne zajęcie: plażowanie na Jumeirah Beach. Co chwilę, sprawdzałam, czy na pewno nadal tam stoi :) W tle widać także wieżowce z Mariny.
Wycieczka do Dubaju
A gdy spojrzycie w drugą stronę, gdzieś z otchłani wyłania się Burj Khalifa. Byłam trochę zaskoczona odległościami dzielącymi atrakcje. Cały Dubaj jest ogromny i fakt, że budynki typu Atlantis, Burj Khalifa, Burj Al Arab, czy Marinę widać praktycznie z każdego miejsca, daje złudzenie, że są dużo bliżej siebie.
Na plaży pełna kultura - mnóstwo ratowników, cisza, spokój i jak dla mnie - duże poczucie bezpieczeństwa. Woda krystalicznie czysta, piasek gorący, czasem powieje zbawienny wietrzyk, no czego chcieć więcej? To zdecydowanie moja ulubiona plaża w Dubaju ♥ 
Porzućcie również wszelkie zasłyszane gdzieś stereotypy - nikt nie przegoni Was za założenie bikini, możecie spokojnie się opalać, kąpać, relaksować i wczuwać w klimat miasta, nawet mimo tego, że zaraz za Waszymi plecami jest meczet. Co innego poza plażą, gdzie bardzo polubiłam się z długimi sukienkami, z resztą powiem Wam, że to słońce jest tak palące, że czasami ciężko wytrzymać bez ubrania :)

Zachód słońca przyciąga tłumy, z resztą wcale się nie dziwię... 


Moje ulubione, normalnie życiowe ujęcie :)



Aż w końcu, słońce schowało się za Atlantisem...

Zaraz po zachodzie, ratownicy zachęcają do wyjścia z wody i jak widać, chwilę później plaża pustoszeje. Zaczyna się nawoływanie do modlitwy w meczecie. Pierwszy raz słyszałam to na żywo w Tel Avivie, ale tu to całkiem co innego, na większą skalę - coś niesamowitego, trochę przerażającego i zachwycającego.





 Równie zachwycający Hotel Jumeirah, z niego to dopiero musi być widok! 


Sam Burj Al Arab prezentuje się cudownie, ale czy chciałabym w nim zamieszkać? Myślę, że nie i nie tylko o cenę tu chodzi, bo będąc w środku nie da się podziwiać jego cudownej bryły. Wolałabym zatrzymać się gdzieś w pobliżu, aby mieć na niego stały podgląd :)

Bąbelkowa maska z pyłem wulkanicznym od Purederm

Na dłuższy czas zrobiłam sobie przerwę od stosowania masek w płachcie. Mimo tego, że zazwyczaj widziałam efekty ich działania, to zawsze zniechęcały mnie do siebie swoją ceną oraz tym, że właściwie są jednorazowe i szybko lądują w koszu na śmieci. Jednak przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że na odżywienie, jakie fundują nam tego typu produkty warto wydać trochę więcej, a przecież nie stosuję ich codziennie. Chwilę później zauważyłam, że na rynku jest mnóstwo tanich i cudownych produktów, które tylko czekają na odkrycie! Dla mnie takim odkryciem jest bąbelkująca czarna maska od Purederm
Bąbelkująca maskaJak to zwykle bywa, bąbelkujące maski wypatrzyłam na Instagramie. Selfie zamieszczane przez dziewczyny trochę zachęcały, a trochę przerażały. Ale ciekawość okazała się decydująca, a duża promocja w Drogerii Hebe, tylko pomogła mi przy decyzji zakupu!

Bąbelkująca maska

Żadna maska tak dobrze ze mną nie współpracowała! Najpierw wystarczy energicznie potrzeć opakowanie, aby dobrze wymieszać składniki. Następnie czarną płachtę umieścić precyzyjnie na twarzy i czekać, aż zacznie bąbelkować

Z niecierpliwością spoglądałam w lustro i nie mogłam się doczekać działania, ale na szczęście cała magia zaczęła się bardzo szybko, a ja zaczynałam ,,pleśnieć". No tego jeszcze nie było! :) Po kilku minutach moja twarz była pokryta przyjemną i pachnącą pianką, w dodatku nie przestawała rosnąć i ,,bąbelkować".

Bąbelkująca maska
Zatrzymałam ją na twarzy dużo dłużej niż zaleca producent, bo zamiast 10-15 minut, u mnie było to jakieś pół godziny. Aż szkoda było przerwać taką zabawę! Efekty? Proszę bardzo! Moja skóra musiała być bardzo spragniona odżywienia, bo wchłonęła praktycznie całą zawartość maski. Była wyraźnie wypoczęta i promienna, a na drugi dzień zauważyłam, że jest w dużo, dużo lepszej kondycji i przede wszystkim nie widać śladów martwego naskórka!
Bąbelkująca maska
W moim kosmetycznym świecie wyznaję zasadę - najpierw działanie, potem skład. Ale skład nie jest tu bez znaczenia, bo w środku m.in. mamy pył wulkaniczny - (co robi na mnie ogromne wrażenie, bo w tym roku po raz pierwszy byłam na wulkanie, ale o tym kiedy indziej :) i ekstrakty z cukru trzcinowego i papai - pewnie dlatego tak pięknie pachnie! 
Bardzo polubiłam ten produkt i na liście masek w płachcie zajmuje on na razie zasłużone pierwsze miejsce!
Bąbelkująca maska






Peeling idealny - Perfecta Hydro Magnetic ♥

Długie minuty debatowałam sama ze sobą przed półką z peelingami w Rossmannie. Ten za duży, ten za drogi, ten miał brzydkie opakowanie. Aż w końcu wybrałam - Perfecta Hydro Magnetic. Nie wiedząc o nim nic, postanowiłam zaryzykować, kupiłam i wypróbowałam, a on niespodziewanie okazał się peelingiem idealnym! :)
Peeling drobnoziarnisty
Po 1 - opakowanie!
Nie ma co ukrywać, to własnie ono przyciągnęło na początku moją uwagę. Gdzieś pośród pastelowych i mało wyrazistych produktów, ze swoim morskim błękitem, w dodatku ombre, najbardziej wyróżniał się na półce. Skojarzył mi się z morskimi falami, a jak wiadomo, to bardzo przyjemne skojarzenia! Tubka jest poręczna, a do tego na bieżąco możemy kontrolować ile produktu pozostało w opakowaniu. Nie lubię dużych pojemności, a 75 ml jest w sam raz! 
Peeling drobnoziarnisty
Po 2 - zapach!
Ma w sobie coś przyciągającego i tajemniczego, do tego stopnia, że nie jestem nawet w stanie go opisać. Rześki aromat kojarzy mi się z morską bryzą i wcale nie obraziłabym się, gdyby były dostępne perfumy lub świeczki o takim zapachu.
Peeling drobnoziarnisty
Po 3 - działanie!
Tu także lepiej być nie mogło! Zawarte w środku drobinki piasku wulkanicznego delikatnie oczyszczają skórę, pozostawiając ją przyjemnie gładką w dotyku i odświeżoną. Od razu po użyciu znikają ślady przesuszenia, a sam producent gwarantuje, że produkt działa jak magnes, wyłapując w skórze cząsteczki wody. W końcu nazwa Hydro Magnetic zobowiązuje!
Peeling drobnoziarnisty
Podsumowując, trafiłam na kosmetyczny hit i to za pierwszym podejściem! Nie oszczędzam swojej twarzy podczas wyjazdów i wcale się nie dziwię, że buntuje się po ogromnych dawkach słońca, jakie potrafi przyjąć. Już nie raz wracałam z podróży, zastanawiając się, jak uratować przesuszoną cerę i zatrzymać proces zrzucania naskórka po opalaniu bez filtrów. I oto znalazła się recepta! :) 

Copyright © Czokomorena