Podróże

Książki

Uroda

Lubelskie Święto Cydru ♥

W Lublinie znowu się dzieje, a patrząc na zapowiedzi kolejnych wydarzeń, to chyba jesień w mieście zapowiada się równie ciekawie! A w ostatni weekend odbyło się Lubelskie Święto Młodego Cydru!
Stare miasto zostało podzielone na kilka stref: jabłka, soku i oczywiście cydru! Wszędzie znajdowały się elementy nawiązujące do jabłek, w tym kreatywnie wykorzystane palety i skrzynki.
Każdy mógł spróbować swoich sił w wytłaczaniu soku z jabłek.
Lub po prostu spróbować smaku cydru od różnych producentów. Nie mogę się zdecydować, który z nich powinien znaleźć się na pierwszym miejscu, ale cydr gruszkowy, rumiany i nowy Cydr Lubelski Antonówka, to moi faworyci!
Jedno z moich ulubionych miejsc w Lublinie ♥
Do domu wróciłam z garścią cydrowych informacji i jabłkiem ,,Królewny Śnieżki" :)
Oczywiście, jak zwykle wszystko skończyło się na najlepszych cynamonowych
 lodach w Bosko!

Czas na nowe rzęsy z LashVolution!

Dzisiaj mała przerwa od włoskich wpisów, a temat podróżniczy ustępuje miejsca kosmetycznemu!
Przez najbliższe tygodnie będę testować serum do rzęs LashVolution. Przyznaję, że oczy, to moja ulubiona kategoria jeśli chodzi o wyszukiwanie najlepszych kosmetyków. Zarówno jeśli chodzi o pielęgnacyjne, jak i te z kolorówki. Zobaczymy, czy serum dołączy do moich ulubieńców? A oto i ono:
Nie narzekam na długość swoich naturalnych rzęs, ale dlaczego nie miałyby wyglądać jeszcze lepiej? Zobaczę, jak z tym wyzwaniem poradzi sobie właśnie LashVolution. 
Producent obiecuje: 
  • przyśpieszenie wzrostu rzęs 
  • zwiększenie ich objętości i gęstości
A w efekcie długie, gęste i mocne rzęsy!
 
Tak prezentują się moje rzęsy na dzień dzisiejszy, przed rozpoczęciem kuracji, bez tuszu:
I w zbliżeniu: 1) Bez tuszu / 2) Z moim ulubionym ostatnio tuszem Rimmel Wake Me Up!

Do kosmetyku została dołączona profesjonalna miarka, która pomoże dokładnie ocenić efekty.
Teraz jedyne co muszę robić, to każdego dnia przed snem, zaaplikować niewielką ilość serum wzdłuż linii rzęs na górnej powiece. Najlepsze wyniki będzie gwarantuje stosowanie od 8-12 tygodni. Jak będzie u mnie? Zobaczymy, ale mam nadzieję, że czeka mnie zima z bajecznie długim rzęsami! :)
Mam nadzieję, że efekty będą szybkie i zaskakujące, 
z resztą za jakiś czas wspólnie się o tym przekonamy!





Włoskie wakacje #2 - Rzym + Watykan ♥


19 sierpień, czyli nasz kolejny dzień w Rzymie, poświęciłyśmy na bliższe przyjrzenie się okolicom Watykanu. Po niecałej godzinie spędzonej w kolejce, udało nam się w końcu wejść do Bazyliki św. Piotra. Ciężko opisać to, co zastałyśmy w środku…tytuł drugiego co do wielkości kościoła na świecie zobowiązuje! Nie wiem ile czasu tam spędziłyśmy gapiąc się na wnętrze, ale z pewnością i tak za mało by to wszystko ogarnąć!


Niesamowicie spodobał mi się ołtarz papieski z barokowym baldachimem.
Bazylika św. Piotra - Watykan (wnętrze)
Bazylika św. Piotra - Watykan (wnętrze)
Od razu zauważyłam posąg św. Piotra, przy którym przemieszczał się tłum ludzi. Wszystko dlatego, że potarcie stopy posągu ma ponoć przynieść szczęście. Zobaczymy!

Bazylika św. Piotra - Watykan (wnętrze)


Następnym punktem było zobaczenie Krypt Watykańskich i grobu Jana Pawła II. Zdziwieniem nr 1 była dla nas Pieta watykańska. Chroniona szybą pancerną rzeźba wydała nam się taka mała, zupełnie inna niż w wyobrażeniach.
Bazylika św. Piotra - Watykan (wnętrze)
Bazylika św. Piotra - Watykan (wnętrze)

Po zajrzeniu we wszystkie zakamarki Bazyliki, udałyśmy się nieco wyżej – na kopułę! Oczywiście postanowiłyśmy zaryzykować i wejść na sam szczyt pieszo. Pierwszy etap, czyli pokonanie 231 stopni na balkon wewnętrzny, zapewniał takie oto widoki : 
Bazylika św. Piotra - Watykan (wnętrze)

Kolejny etap - kolejne 320 stopni, które doprowadziły nas do punktu, gdzie można podziwiać z góry cały Rzym! Nie mam lęku wysokości, ale ukośne ściany, spirala schodów i wąski korytarz, które musimy przejść idąc na szczyt kopuły, potrafią nieźle zawrócić w głowie!
Bazylika św. Piotra - Watykan (wnętrze)
Bazylika św. Piotra - Watykan (wnętrze)

Przechodząc przez zewnętrzny taras na kopule, widoki zachwycają z każdej strony! 
Ujęcie na Plac św. Piotra – moje ulubione! 
Zachwycają też Ogrody Watykańskie.

Zwiedzenie tych kilku rzeczy zajęło nam praktycznie cały dzień! Wszystko robiłyśmy na spokojnie, dając sobie dużo czasu na zachwycanie się każdą budowlą, każdym szczegółem. Jedząc spaghetti na naszym tarasie spoglądałyśmy na kopułę, pokazując sobie, gdzie stałyśmy kilka godzin wcześniej. Dodatkowe atrakcje zapewniły nam wyjątkowo artystyczne chmury!

Dzień zakończyłyśmy na placu Piazza Navona, po raz kolejny jedząc pyszne Gelato!




20 sierpnia postanowiłyśmy przenieść się w czasie do starożytności! Na początku wielkie zaskoczenie nr 2 i rozczarowanie – Koloseum. Nie ma chyba bardziej przereklamowanej budowli! Amfiteatr Flawiuszów nie zaimponował mi niczym, no może poza wielkością.


Na szczęście bilet wstępu na Koloseum łączy się z możliwością zwiedzania Forum Romanum i Palatynu.
Forum Romanum to jak najbardziej moje klimaty – rozsypujące się kolumny, pozostałości po budowlach. Chętnie zostałabym tam na dłużej i dokładnie przyjrzała się każdemu z elementów.
Zaskoczeniem nr 3 była wilczyca, znowu miałam wyobrażenie o wielkim pomniku, więc byłam trochę zdziwiona jego prawdziwymi rozmiarami. Ostatnie spojrzenie na Koloseum.


Potem jak zwykle miałyśmy trochę przygód, wsiadłyśmy w zły autobus, który wywiózł nas na wzgórze Gianicolo, gdzie znajduje się pomnik Giuseppe Garibaldiego. A co tam, przy okazji zobaczyłyśmy coś, czego nie było w planie! Po drodze minęłyśmy też fontannę dell'Acqua Paola.



Zasłużony odpoczynek czekał na nas w popularnej pizzerii Dar Poeta w dzielnicy Trastevere– chyba zaryzykuję, że to najlepsza pizza, jaką do tej pory jadłam!
Roma


Już i tak nie czułyśmy nóg, więc…poszłyśmy dalej! Doszłyśmy do Wyspy Tyberyjskiej – jednej z dwóch wysp na Tybrze.

Następnie zamarzyło nam się jeszcze jedno ujęcie Zamku św. Anioła, a po jego wykonaniu skierowałyśmy dalej.
Przechodząc obok Pałacu Sprawiedliwości, doszłyśmy aż do Piazza del Popolo. Kolejny cudowny plac w Rzymie, na którym znajdują się dwa bliźniacze barokowe kościoły Santa Maria di Montesanto i Santa Maria dei Miracoli, coś wspaniałego!
Patrząc na to co zwiedziłyśmy w ciągu tylko tego, jednego dnia aż sama się nam dziwię! Jedna z dziewczyn uparła się, że musimy zahaczyć choć na chwilę o MAXXI - muzeum sztuki i architektury XXI wieku projektu Zahy Hadid. Nie dość, że było już ciemno i późno, to obiekt nie był nawet zaznaczony na mapie turystycznej. Ale oczywiście udało nam się tam dotrzeć i to bez niczyjej pomocy!
Gorzej było z powrotem, bo wsiadłyśmy do autobusu, który wywiózł nas na kompletne zadupie bez świateł i nawet nie miałyśmy zamiaru tam wysiadać. Na szczęście kierowca wskazał nam właściwą drogę i ostatecznie dotarłyśmy do domu! (Przy okazji zaliczyłyśmy nocny spacer po Placu św. Piotra - to jedno z moich ulubionych miejsc na świecie!)


 W kolejnym wpisie przeniesiemy się do Palermo!

Copyright © Czokomorena