Nigdy nie jest za późno, aby opisać podróże warte zapamiętania, prawda? :) Od mojego pobytu na Winter Tatra Camp mija dokładnie rok, a ja porządkując zdjęcia zdałam sobie sprawę, że nie pozostawiłam tutaj żadnej relacji i czuję, że to najwyższy czas, aby nadrobić zaległości.
Jak naprawdę było na Winter Tatra Camp? Czy warto było jechać?
Górskie okolice przywitały nas ogromną ilością śniegu, co zapewniło kilka przygód z dojazdem do miejsca docelowego.
Idziemy w góry: wejście na Rusinową Polanę
Po górach stawiam swoje pierwsze kroki od niedawna, ale mam jakieś motywujące przekonanie, że mając na nogach raczki, mam tajemną moc, która zaprowadzi mnie wszędzie :) I tak też było i tym razem, a dla takich widoków warto się nawet trochę przemęczyć. Na szczęście równowaga musi być i nasza powrotna droga była spokojnym spacerkiem, poczas którego można było już tylko skupić się na podziwianiu widoków.
Odkrywamy to, co w górach najlepsze!
Codziennie wstawanie na wschód słońca? Żaden problem!
W międzyczasie miałyśmy warsztaty fotografii i obróbki zdjęć. Ostatniej nocy tak się rozpędziłyśmy, że warsztaty robienia kul do kąpieli zaczęłyśmy dopiero po północy. No i jak widać wspólnymi siłami doszłyśmy do perfekcji!
Prześledziłam plan tegorocznego zimowego wyjazdu i widzę, że to już jest ulepszanie doskonałego. Jeszcze więcej atrakcji i to z najwyższej półki! Jest lot helikopterem nad Tatrami czy całodniowa wspinaczka w asyście ratowników TOPR, no na bogato! :)
Jeszcze chwila uwagi dla pięknego obrazu, który codziennie towarzyszył nam w naszym górskim domu :)
Śliczne zdjęcia! Strasznie się stęskniłam za górami zimą!
OdpowiedzUsuń